Psalm 37
Przekład Jana
Kochanowskiego
Nie obruszaj
się, że kto niewstydliwie
W grzechu się
kocha i wszetecznie żywię,
Bo ci leda w
dzień tak upadną snadnie,
Jako za kosą
trawa prędko padnie.
Miej ty nadzieję w Panu a cnotliwie
Swój żywot sprawuj; będą niewątpliwie
Twoje na ziemi lata przedłużone,
A twe nadzieje nie mogą być płonę.
Czego ty
kolwiek będziesz życzył sobie;
Porucz Mu
żywot i wszytkie twe sprawy,
A uznasz, że
On tobie jest łaskawy.
Jasna jest zorza, jasno słońce pała,
Tak będzie i twa cnota okazała.
Tylko bądź skromny, a w swej doległości
Czekaj cierpliwie do Pańskiej litości!
Nie obrażaj
się, jeśli w oczu twoich
Zły człowiek w
szczęściu dni używa swoich;
Ujmi gniew,
ujmi swe zapalczywości,
Abyś nie
przystał i sam ku ich złości.
Bo to rzecz pewna, że ludzie złośliwi
Zaginąć muszą, ani ich Bóg żywi,
A ci, co w Bogu nadzieję swą mają,
Ziemię w dziedzictwo pewne otrzymają.
Potrwaj, a
złego wnet nie będzie; przyjdziesz
Na miejsce
jego, już go nie nadyjdziesz;
Ale pokorni,
ci ziemię osiędą
I żyć w pokoju
wszytek swój wiek będą.
Niesprawiedliwy źle myśli dobremu,
Zębami zgrzyta sprośnie przeciw jemu,
A Pan na niebie siedząc z niego szydzi,
Bo upad nad nim nieuchronny widzi.
Miecze wyjęli,
łuki nałożyli,
Aby ubogie i
dobre niszczyli,
Ale ich miecze
w ichże serca wpadną,
A łuki w ręku
samy się przepadną.
Lepsza dobremu trocha majętności
Niż niepobożnym ich szyrokie włości,
Bo niepobożnych władza starta będzie,
A Pan obrońcą swoich wiernych wszędzie.
Pan ma na
pieczy skromne i stateczne,
A ich
dziedzictwo jest na ziemi wieczne,
Będą bez
trwogi w każdej złej przygodzie,
Będą mieć co
jeść i w nacięższym głodzie.
Ale upadku nie ujdą złośliwi,
A którykolwiek Panu się przeciwi,
Jako łój tłustej ofiary zniszczeje,
A prosto z dymem zaraz wywietrzeje.
Pożycza
człowiek zły, a nie oddaje,
Dobry daruje,
a przecie mu zstaje;
Kto dobrym
życzy, i sam szczęśliw będzie,
A
nieprzyjaciel nędznik taje wszędzie.
Pan cnotliwego postępki sprawuje
I drogi jego w sercu swym lubuje;
Jeśli upadnie, Pan mu nie dopuści
Stłuc się szkodliwie, bo go z rąk nie spuści.
Byłem
dziecięciem, a dzisiem już siwy,
A nie
widziałem, aby sprawiedliwy
Był opuszczony
albo było trzeba
Potomstwu jego
żebrać kiedy chleba.
Każdy dzień ludziom upadłym użycza
Ubóstwa swego, drugiego pożycza,
A przecie Pan Bóg tak mu błogosławi,
Że wszytko spełna potomstwu zostawi.
Przeto złość
porzuć; czyń, co radzi cnota,
A już bądź
pewien długiego żywota,
Bo
sprawiedliwość wielce Pan miłuje
A wierne swoje
zawżdy opatruje.
Złych zasłużona zapłata nie minie,
A ich potomstwo do gruntu zaginie,
A dobrzy będą na ziemi mieszkali
I swoje własność synom podawali.
Z ust
pobożnego szczera mądrość płynie,
A język prawdą
między ludźmi słynie;
Zakon w swym
sercu Pański ugruntował,
Przeto też
nigdy nie będzie szwankował.
Nieprzyjacielem głównym zły – dobremu,
Ale go zawżdy Pan wyrwie z rąk jemu,
Ani da, żeby będąc potwarzony
Miał od sędziego wyniść przesądzony.
Ufaj ty Panu,
a swe wszytki sprawy
Tak sprawuj,
jako Pańskie brzmią ustawy;
Ten cię
wyniesie, Ten cię ubogaci
I złe przed
twymi oczyma zatraci.
Widziałem złego w szczęściu tak wyniosłym,
Że był libańskim rówien cedrom rosłym;
Obejźrzałem się, a już było po nim;
Szukam, nie umiał nikt powiedzieć o nim.
Przypatrz się
rzeczom ludzi bogobojnych,
Że lat na
koniec użyją spokojnych,
A niepobożni,
kiedy się zdać będą
Nalepiej
kwitnąć, dóbr i zdrowia zbędą.
Bezpieczność swoje i stałość w trudności
Cnotliwi Pańskiej powinni litości;
On je wspomoże, On z nich jarzmo zdejmie
Złych ludzi, bo Mu dufali uprzejmie.
No comments:
Post a Comment