Psalm 41
Przekład Jana Kochanowskiego
Szczęśliwy,
który ludzi upadłych ratuje,
Pan też w jego
nieszczęściu nad nim się smiłuje;
Pan go w cale
zachowa i zdrowia nabawi,
I w szczęściu
nieodmiennym z łaski swej postawi.
Nigdy go nieprzyjaciel jego nie zhołduje,
A jeśli kiedy w zdrowiu odmianę poczuje,
Pan go w przypadku jego łaskawie wspomoże
I swoją własną ręką będzie mu słał łoże.
Do Ciebiem się
uciekał, Boże nieskończony!
Użyj, Panie
mój, użyj nade mną litości,
Uzdrów' duszę,
która zna do siebie swe złości!
By w chęć nieprzyjacielską, dawnom ja zginiony:
„Będzież – mówią – ten kiedy dzień błogosławiony,
Że go leżąc na marach ostatnich ujźrzemy
A tym wdzięcznym widziadłem oczy napasiemy?”
A jeśli który
kiedy nawiedzać mię przyszedł,
W serce
niechętne jadu nazbierawszy wyszedł
I podawał mię
ludziom; o mym złem szeptali,
Na moje śmierć
już, jako na pewną, kazali.
„Znać – powiada – że go Pan za grzechy chce skarać
I on nędznik o zdrowie próżno się ma starać;
W tak dobrą się godzinę obalił na łoże,
Że z niego żadną miarą powstać już nie może.”
Aż i ten,
któregom ja tak był umiłował,
Żem jako
nabliższego brata go szacował,
W którym–em
miał nadzieję, który chleb mój jadał,
Ten w radzie
nieprzyjaciół moich jawnie siadał.
Ale Ty się sam smiłuj. Ty mię dźwigni, Panie!
Owa im też odmierzę, jako za ich stanie.
To był mój głos; a stąd znam, że mię liczysz swoim,
Żeś mię nieprzyjaciołom nie dał w pośmiech moim.
Aleś za
niewinnością moją mię wybawił
I przed oczyma
swymi na wieki postawił.
Niechaj Bóg
izraelski na wszytek świat słynie,
Póki kołem
niemylnym dzień za nocą płynie!
No comments:
Post a Comment