Ps 40
Przekład Jana
Kochanowskiego
Czekałem z
cierpliwością, a Pan mię obaczył
I prośby moje
wysłuchać raczył.
Wywiódł mię mocą swojej zwyciężnej prawice
Z błot nieprzebytych i z trzęsawice,
Nogi moje na twardej opoce postawił,
I drogę, gdziem miał chodzić, objawił.
Żem nowym
rymem moc Jego zdobił.
Niechaj się na mnie Pańskim sądom przypatrują,
Którzy fortunie rząd przypisują
Wszytkich na świecie rzeczy; musząc sobą trwożyć
I swe nadzieje w Panu położyć.
Błogosławiony
człowiek i fortunny żywię,
Który ma
ufność w Panu prawdziwie,
Że ani oka
swego skłonił za hardymi,
Ani się udał
za wszetecznymi.
Siła, wszechmocny Panie, Twych dziwów od wieku
I znaków chęci przeciw człowieku.
Myśl nie
ogarnie, język nie wymówi tego;
Nie masz, o
Panie, Tobie równego.
Ofiar za
grzech nie pragniesz; toś mi włożył w uszy,
Że Cię ofiara
żadna nie ruszy.
A jam rzekł: „Oto idę i jestem gotowy,
Jako brzmi Pismo jasnymi słowy,
Woli Twej dosyć czynić, Boże nieprzeżyty!”
Twój zakon w moim sercu jest ryty.
Opowiadałem
światu sprawiedliwość Twoje
I dziś nie
milczę, sam znasz chęć moje.
Nie kryłem w sercu swoim Twej sprawiedliwości,
Sławiłem prawdę i Twe litości.
Jawne jest na
wszytek świat miłosierdzie Twoje,
Jawna i prawda
przez usta moje.
Nie raczże mię opuszczać, o mój Boże wieczny,
Bądźże mym stróżem w dzień niebezpieczny!
Męki mię, których liczby nie masz, ogarnęły,
Troski mię, których nie przej zrzec, zjęły.
Ledwie tak
wiele włosów na głowie najduję;
Prosto i serca
w sobie nie czuję.
Raczże mię, mocny Panie, z łaski swej pocieszyć
A ku ratunku memu pospieszyć!
Niechaj hańbę
odniosą, niech się zapałają,
Którzy upadku
mego szukają!
Niech idą wspak ich rady, niech się jawnie wstydzą,
Którzy nieszczęście me radzi widzą;
Bodaj za moje wzgardę obelżenie mieli,
Którzy mi mówią: „Tegosmy chcieli.”
A cnotliwi
bodaj dni dobrych używali
I zawżdy
Pańską moc wyznawali!
Jaciem żebrak
ubogi, prawie cień człowieczy,
Ale mię jednak
Pan ma na pieczy.
Tyś obrona i zdrowie, Panie, dusze mojej,
Nie odwłócz, proszę, pomocy swojej!
No comments:
Post a Comment