Psalm 59
Przekład Jana
Kochanowskiego
Boże, który
sług nigdy nie przepomnisz swoich,
Wyrwi mię z
rąk okrutnych nieprzyjaciół moich,
Broń mię
przeciw zuchwalcom i jawnogrzesznikom
Ani mię w moc
podawaj bezecnym głównikom.
Oto na gardło
moje tajemnie czyhają,
Oto radę i
schadzki co dzień o mnie mają,
Nie żebych co
wystąpił albo co przewinił;
Jakom żyw,
żadnemu z nich źle nic nie uczynił.
Ty mię ratuj,
a pojźrzy okiem swym ku ziemi;
Pokarz jawnie
przewrotne, złe ludzi, żadnemu
Nie cierp' ani
okazuj łaski niezbożnemu!
Skoro wieczór,
ci schodzą, drudzy następują,
Wszytki jako
psi głodni ulice krzyżują;
Słowa ich (aż
i słuchać strach człowieka) krwawe,
Jadowite,
śmiertelne, wszytko miecze prawe.
Ale wszytka ta
groźba za śmiech Tobie stanie,
A ja na Cię
moc jego zachowam, mój Panie!
Ty mój zły
czas uprzedzisz miłosierdziem swoim
I nad
nieprzyjacielem dasz mi górę moim.
Wszakże nie
trać ich zaraz ani nazbyt skoro,
Aby nie było
ludziom zapomnieć tak sporo
Twojej
sprawiedliwości, ale je zraź swemi
No comments:
Post a Comment