Psalm 88
Przekład Jana Kochanowskiego
Boże, moja
nadziejo i moja pomocy!
Do Ciebie
wołam we dnie i w nocy:
Niechaj
miejsce u Ciebie mają prośby moje,
Skłoń ku mnie
ucho łaskawe swoje!
Nieszczęście duszę trapi, troski nie masz miary,
Żywot już widzi prawie swe mary.
Ciało zgoła już martwe, sił nie czuję w sobie,
Myśl moja wszytka tylko o grobie,
Od Ciebie i od
świata wzgardzony.
Ponurzyłeś mię
w srogiej otchłani podziemnej,
Ponurzy łeś
mię w przepaści ciemnej.
Zmocniły się nade mną Twe zapalczywości,
Przywiodłeś na mię swe nawałności.
Odraziłeś ode mnie przyjacioły wszytki,
Jestem w ich oczu na podziw brzydki,
Siedzę jako w
okowach, wyszcia nie na j duj ę,
Oczu prze
zbytni swój płacz nie czuję.
Przedsię ja,
Panie, dokąd świeci dzień na niebie,
Wołam i ręce
ściągam do Ciebie.
Czy umarłym cuda chcesz okazować? Czyli
Umarli wstawszy będą Cię czcili?
Czy dobroć Twoja w grobiech będzie powiadana
Albo pod ziemią prawda wyznana?
Czy Twoje
sprawiedliwość i Twe sprawy dziwne
Wspominać mogą
kraje nieżywne?
Ciebie ja
przedsię wzywam, do Ciebie, mój Panie,
Nigdy mej
prośby głos nie ustanie.
Boże mój, przecz odrzucasz smętną duszę moję
I twarz ode mnie odwracasz swoję?
Troski mię z lat namłodszych moich naszladują,
Twoje mię ciężkie strachy zejmują.
Twój mię
gniew, zapalczywość Twoja mię ścisnęła
I jako powódź
zewsząd zamknęła.
Odstrychnąleś
ode mnie krewne i znajome,
Wszytkich
okryły ćmy niewidome.
No comments:
Post a Comment