Psalm 18
Przekład Jana
Kochanowskiego
Ciebie ja,
póki mi jedno żywota stanie,
Miłować ze
wszytkiej dusze będę, mój Panie!
Tyś moc jest i
siła moja; Tyś jest zasłona,
Tyś zamek i
twierdza, Tyś jest moja obrona.
Ciebie
chwaląc, Twej wzywając możnej obrony
Zawżdym z rąk
nieprzyjacielskich był wyzwolony.
Już mię była
wód piekielnych powódź strwożyła;'
Jużem prawie
swój grób widział; już na mię była
Śmierć swoje
nieuchronione sidła wrzuciła.
W tym
niebezpieczeństwie będąc ja położony
Uciekłem się
do ostatniej Pańskiej obrony.
A On mię
wysłuchać raczył siedząc na niebie
I przypuścił
moje smutną skargę do siebie.
Trzęsła się w
swym gruncie ziemia na wszytki strony
Trzęsły się
góry, bo Pan był gniewem wzruszony.
Dym się kurzył
z nosa Jego, oczy pałały
Żywym ogniem,
a z oblicza węgle strzelały.
Schylił nieba
i spuścił się: ćma nieprzejźrzana,
Ogromna pod
nogi Jego była posłana.
Siedział na
lotnym cherubie, na niezścignionych
Skrzydłach
latał akwilonów nieu jeżdżonych.
Oblókł się w
noc, swą stolicę mgłami osadził,
Chmury wkoło i
ogromne burze zgromadził.
Ale zebranych
ciemności ćmę zapalały
Łyskawice;
grad i żywe węgle padały.
Zagrzmiał
niebem Pan i wyrzekł słowo straszliwe,
Grad leciał, a
z gradem węgle padały żywe.
Ruszył gromów
i wypuścił ogniste strzały
A wnet okrył
wszytki pola martwymi ciały.
Gniew Twój,
Panie, rozdął morza, gniew przeraźliwy
Rozsadził
ziemię i odkrył jej grunt leniwy.
Miłosierną
rękę swoje z wysoka ściągnął,
A mnie z
pośrzodka powodzi bystrych wyciągnął.
Wyrwał mię z
nieprzyjacielskich rąk niepobożnych,
Nie mogła mi
nigdy szkodzić waśń ludzi możnych.
Zbieżeli mię
nagle byli w przygodzie mojej,
Ale mię Pan
wnet ratował z litości swojej.
Wywiódł mię z
ciasnego miejsca na plac przestrony,
Wybawił mię,
bom u Niego nie jest wzgardzony.
Hojnie
sprawiedliwość moje płacić mi raczy,
Niewinności
myśli moich On nie przebaczy;
Bom ja zawżdy
świętych Jego dróg naszladował
A nigdym od
Boga swego nie odstępował.
Zakon Jego
przed oczyma zawżdy był mymi,
Anim wzgardził
ustawami Jego świętymi.
I zostanę
wiecznie przy Nim w tej stateczności,
I będę się
strzegł, pókim żyw, wszelakiej złości.
A Pan
sprawiedliwość moje oddać mnie raczy,
Niewinności
myśli moich On nie przebaczy.
Świętemu Ty
święty będziesz, dobry dobremu,
Chytry przeciw
obłudnemu, zły przeciw złemu.
Ty człowieka
pokornego na górę sadzasz,
A hardego
niepoczesnie na dół sprowadzasz.
Tyś rozpalił
lampę moje, Tyś me ciemności
Rozświecił,
mój Boże, ogniem swojej światłości;
Przez Cię–m ja
wojska poraził niezwyciężone,
Przez Cię–m ja
mury ubieżał niedoskoczone.
Świętobliwe
drogi Twoje, słowa brant prawy,
Tyś obrońca
wszytkich Twoich wiernych łaskawy.
Kto pan jest,
krom Pana tego, Pana wiecznego?
Kto Bóg jest,
krom Boga tego, Boga naszego?
Ten siłą i
mężnym sercem mnie opatruje,
Ten mój wedla
przystojności żywot sprawuje;
Dał mi
prędkość, że z jeleniem porównać mogę,
A na skale
naiwysszej postawię nogę.
Nauczył mię
bronią władać, nieprzełomiony
Łuk żelazny
pod moimi skoczył ramiony.
Twoja mnie
tarcz, Twoja ręka można wspierała,
Twoja wieczna
dobrotliwość mnie pomnażała.
Utwierdziłeś
krok mój, a nikt nie był tej siły,
Komu by plac
kiedy moje stopy puściły.
Goniłem
nieprzyjaciela i dogoniłem;
Chciałem go za
jedną drogą stłumić – stłumiłem.
Biłem je, a
oni powstać nie mogli zgoła
I położyli na
ziemi harde swe czoła.
Tyś mi serca i
dzielności dodał w bój srogi,
Tyś dał
grzbiet nieprzyjacielski pod moje nogi.
Wołali, a nie
był, kto by był ich ratował;
Wołali do
Pana, a Pan ich nie żałował.
Zstarłem je,
jako proch wiatry trą ustawiczne;
Wdeptałem je
równie, jako błoto uliczne.
Z rozterku i
trwóg domowych Tyś mię wybawił
I nad
ziemskimi narody głową postawił.
Lud, któregom
nigdy nie znał, czołem mi bije;
Na słuch tylko
w posłuszeństwie praw moich żyje;
Obcy ku mnie twarz
chętliwą sobie zmyślają,
Nasłabieli i
zamkom już nie dowierzają.
Bądź
pochwaleń, o mój Boże niezwyciężony,
Twoja moc
niech będzie jawna na wszytki strony!
Tyś obrońca
zdrowia mego; Ty pomstę dawasz
W rękę moje i
w moc państwa wielkie podawasz.
Tyś mię z
nieprzyjaciół moich znacznie wybawił
I mój żywot od
złych ludzi bezpieczny sprawił.
Przeto Cię
między narody będę wyznawał,
Będę imię
Twoje światu w pieśniach podawał.
Wielką łaskę
Pan okazał królowi swemu,
Wielką miłość
Dawidowi pomazanemu.
A nie tylko
jemu, lecz i potomstwu jego
Błogosławi aż do wieka nieskończonego.
No comments:
Post a Comment