Psalm 17
Przekład Jana
Kochanowskiego
Płacz
sprawiedliwy i skargę moję + Przypuść przed świętą obliczność swoje;
Usłysz, o
Sędzia nienaganiony, + Ust nieobłudnych głos niezmyślony!
Do Twego sądu
ja się uciekam + I sprawiedliwej skaźni Twej czekam;
Ty swym
krzywego upatruj okiem, + A najdzi prawdę swoim wyrokiem!
Doświadczyłeś
mię, by w ogniu złota, + A nie nalazłeś, jedno co cnota.
Ludzkich
wywrotów nie naszladuję, + To usty mówię, co w sercu czuję;
Słów Twoich
strzegąc, słów świętobliwych, + Mijałem zawżdy ścieżki złośliwych.
Raczże mię
trzymać na swojej drodze, + Aby nie przyszło upaść mej nodze;
Wysłuchałeś
mię w złe czasy moje, + Proszę, i dziś mi daj ucho swoje!
Objaw' nade
mną niewysłowione + Swe miłosierdzie; Tobie zwierzone
Nadzieje nigdy
nie omylają; + Stłum', co się rękom Twym przeciwiają!
A mnie racz
jako źrzenice bronić + I cieniem swoich skrzydeł zasłonić,
Abych w
nadzieję Twojej opieki + Mógł się złych ludzi nie bać na wieki:
Ludzi
rozkosznych, którzy tak styli, + Że ledwie brzucha zniosą po chwili;
Usta
wszeteczne, ich język hardy + Pełen bluźnierstwa, pełen i wzgardy.
Ze wszytkich
mię stron w koło zawarli + I oczy swoje na mię rozdarli
Myśląc, jakoby
mogli mię pożyć + A równo z ziemią kiedy położyć.
Taki więc
bystrym lew zjęty jadem + Cieką po puszczy zwierzęcym śladem;
Takie więc
szczenię lwice szalonej + Czyha w jaskini nieupatrzonej.
Uprzedź go,
Panie, pobij samego, + A duszę moje od okrutnego
Wyzwól
człowieka; człowieka, który + Jest mieczem Twoim i ma moc z góry.
Niechaj nade
mną władze nie mają + Ci, co się w marnym świecie kochają
Przestając na
tym wieku doczesnym, + A tylko żądzom służąc cielesnym.
Których Ty
chciwe, bezdenne brzucha + Z wielkiego karmisz ziemskiego rucha,
Dając im
skarby, dając im dziatki, + Którym zostawią swe niedojadki.
A ja, mój
Panie, w tej niewinności + Ujźrzę twarz (da Bóg!) Twej wszechmocności;
Będę syt, kiedy
na jawi prawie + Stawisz się w świętej swojej postawie.
No comments:
Post a Comment