Psalm 22
przekład Jana Kochanowskiego, "Psałterz
Dawidów"
Boże, czemuś
mię, czemuś mię, mój wieczny + Boże, opuścił
w mój czas ostateczny?
Zwątpiony mój
świat, żywot opłakany, + Nie ma się czego
człowiek jąć stroskany.
Cały dzień
wołam, Boże mój, do Ciebie, + A Ty próśb nie
chcesz przyjąć mych do siebie.
Całą noc
wołam, lecz wołanie moje + Nieprzejednane
mija ucho Twoje.
Ale, o Panie,
Panie dobrotliwy, + Tyś on
mieszkaniec i stróż niewątpliwy
Miasta
świętego, skąd na wszytki strony + Brzmi głos
Twej chwały niezastanowiony.
K'Tobie
wołali, a są wysłuchani; + W Tobie ufali,
a niezasromani.
Ale ja com
jest? Com jest, prze Bóg żywy? + Robak, nie
człowiek, robak nieszczęśliwy!
Śmiech tylko
ludzki, wzgarda ostateczna + Podłego gminu
i przygana wieczna.
Kto potka,
każdy ze mnie się naśmieje, + Nos marszczy,
gębą krzywi, głową chwieje:
Bogu ten ufa,
niechże go ratuje, + Niech go
wyzwoli, kiedy go miłuje.
Tyś mię z
żywota wywiódł matki mojej, + Jeszczem u
piersi ufał w łasce Twojej;
Jeszczem w
pieluchach garnął się ku Tobie + I obrałem Cię
Bogiem wiecznym sobie.
Nie chciejże
mię dziś w ostatniej potrzebie, + Mój wieczny
Panie, odrzucać od siebie!
Śmierć przed
oczyma i nieznośne męki, + A nie masz,
kto by za mną podniósł ręki.
Wilcy mię
zewsząd srodzy otoczyli, + Zewsząd mię
wilcy zawarli otyli;
Paszczeki na
mię rozdarli straszliwe, + Jako lew srogi
zwierzę łupiąc żywe.
Rozpłynąłem
się jako woda prawie, + Kość nie
została żadna w swoim stawie.
Jako wosk
płynie, kiedy słońce grzeje, + Tak moje serce
w tęsknicy niszczeje.
Moc moja
wszytka i siła wrodzona + Wyschła tak
jako skorupa spalona.
Na poły
zmartwiał język upragniony; + Grób swój
przed sobą widzę otworzony.
Zaskoczyła mię
wściekłych psów gromada. + Obegnała mię
niecnotliwa rada;
Przebili ręce,
nogi mi przebili, + Wszytki me
kości przez skórę zliczyli.
Myśl
nacieszywszy pasą oczy swoje, + Na niesłychane
patrząc męki moje.
Podzielili się
moimi szatami, + O suknią moje
miotali kostkami,
Ty mię, mój
Panie, nie racz odstępować, + Tyś moja siła,
Ty mię chciej ratować!
Szabli
okrutnej, psom wściekłym, lwom srogim, + Obroń mię
bystrym źwierzom jednorogim!
A ja Twe imię
bracie j swej objawię, + W pośrzodku
zboru chwałę Twą rozsławię:
O, którzy Panu
w bojaźni służycie + I Jakubowym
domem się liczycie,
Czyńcie cześć
Panu, Jego moc wyznajcie, + Jego w swych
sercach bo jaźń zachowajcie;
Bo Ten nie
gardzi prośbą ubogiego + Ani przede mną
skrył oblicza swego.
Usłyszał płacz
mój, gdym ratunku prosił; + Przeto go będę
na wszytek świat głosił;
Przed zborem
Jego, przed Jego wiernymi + Uiszczę Mu się
obiatami swymi.
Będą jeść
ludzie głodem utrapieni, + Ale i będą
hojnie nasyceni;
Dadzą cześć
Panu, którzy Go szukają. + Ich serca w
cale wieczny wiek przetrwają.
Świat się
obaczy, jako ziemia wielka, + Poda się Panu
w moc kraina wszelka,
Wszytki narody
przed Nim będą padać; + Pańska jest
zwierzchność: Ten ma światem władać.
Bogacze
ziemscy za stół Jego siędą + I dobrowolnie
hołdować Mu będą.
Owa ktokolwiek
winien ciało w ziemię, + Da chwałę
Panu; po nim jego plemię.
I tak do
końca, póki świata zstawać, + Będą to sobie
przez ręce podawać.
Będą ci
zawżdy, którzy w każdym wieku + Chęć opowiedzą
Pańską ku człowieku.
No comments:
Post a Comment