Pan ogniem swojej światłości rozświeca moje ciemności

Psalm 27
Przekład Jana Kochanowskiego
Pan ogniem swojej światłości + Rozświeca moje ciemności;
Pan stróżem mego żywota – Skąd się ja mam bać kłopota?
Kiedy na mię wszytki zbroje, + Wszytki znieśli rady swoje,
Sami źli ludzie upadli + W sidle, które na mię kładli.
Niech widzę wojska zniesione, + Niech widzę drzewa złożone;
Ufając Pańskiej pomocy, + Nie boję się żadnej mocy.
O to proszę Pana swego, + Abych mieszkał w domu Jego,
Dając mu cześć, póki wieku + Dostawać będzie człowieku.
On w niebezpieczeństwie moim + Skrył mię pod namiotem swoim;
Uwiódł mię i stawił w cale + Na niedostąpionej skale.
I dziś mi tak Pan mój tuszy, + Że mieć górę mojej duszy,
A ja w świętym domu Jego + Wyznawam Go być Boga mego.
Usłysz, Panie, prośbę moje + A okaż mi łaskę swoje.
K'Tobie myśli me wzdychają, + Ciebie oczy me szukają.
Nie kryj przede mną swej twarzy + Ani mię swym gniewem karzy,
Ale mię w mojej trudności + Wspomagaj, Boże litości!
Rodzice zapamiętali, + Przyjaciele zaniedbali;
Ale mię Pan nie przebaczył, + Owszem, ogarnąć mię raczył.
Zjaw mi, Panie, drogi swoje, + Nawiedź mię na ścieżki Twoje,
Z których by zepchnąć mej nogi + Nie mógł nieprzyjaciel srogi.
Nie daj mię na pewne męki + Do złych ludzi krwawej ręki;
Widzę świadki nieprawdziwe, + Słyszę na się kłamstwo żywe.
Już by mię w troskach nie zstało, + By serce w tym nie ufało,
Że ma wynić z tych trudności + A użyć jeszcze radości.
Przeto Pana oczekawaj + A nieszczęściu się nie dawaj;

Pan utwierdzi serce twoje, + Temu porucz rzeczy swoje!

No comments:

Post a Comment