Ps 31
Przekład Jana
Kochanowskiego
W Tobie ufność
swą kładę, Boże niezmierzony,
A ty nie daj,
abych był kiedy zawstydzony!
Prze dobroć
swoje racz mię z trudności wybawić,
Usłysz mój
głos, a chciej mię na swobodzie stawić!
Weźmi mię w swą obronę, niezwalczony Panie,
A to za twardą skałę i zamek mi zstanie.
Tyś mój wał, Tyś mój zamek; a prze imię swoje
Prowadź mię i opatruj liche zdrowie moje!
Przeklęta
zazdrość; Tyś jest wszytka moja siła.
W Twoje ręce
poruczam żywot swój teskliwy;
Ty mię broń,
jako zawżdy, Boże mój prawdziwy!
Przyjaciela ci ze mnie na wieki nie mają,
Którzy w rzeczach niepewnych pewności szukają.
Ja swą nadzieję kładę w Twej, Panie, litości,
A Ty mię zawżdy cieszyć raczysz w mej trudności.
Raczyłeś się
użalić mego udręczenia,
Pomogłeś duszy
mojej z ciężkiego trapienia.
Tyś mię z
nieprzyjacielskich srogich rąk wybawił
I na miejscu
przestronym nogi me postawił.
Raczże się mnie użalić i dziś, wieczny Panie,
Bo w tych frasunkach moich ledwie że mię zstanie.
Wzrok–em stracił od płaczu, serce mi struchlało,
Młodość przed czasem zbiegła, sił w kościach nie zstało.
Śmieje się
nieprzyjaciel, sąsiedzi się śmieją,
Powinowaci do
mnie przystąpić nie śmieją,
Który zajźrzy,
ucieka; rowniem tak wypłynął
Z ich pamięci,
jakobych już na wieki zginął.
Jaki na śmieciach leży z domu wyrzucony
Wiotchy czyn, takem ja jest od ludzi wzgardzony.
Ci mię jawnie sromocą, drudzy się zmawiają,
Którym kształtem o zdrowie przyprawić mię mają.
A ja w tej
wzgardzie ludzkiej i w tym strachu srogiem
Tobie ufam, o
Panie, Tyś jest moim Bogiem.
W Twoje ręce
są lata i bieg mego wieka,
Ty mię racz
wyswobodzić z rąk złego człowieka!
Rozświeć swą dobrotliwą twarz nad sługą swoim,
Okaż swe miłosierdzie w tym ucisku moim.
Niechaj za to, Boże mój, wstydu nie odnoszę,
Że Cię w swych doległościach o ratunek proszę.
Niechaj się
niepobożni ludzie zapałają,
Niechaj swego
upadku niedługo czekają!
Bodaj usechł i
upadł zły język wszeteczny,
Cnoty skaźca i
dobrych nieprzyjaciel wieczny!
Jako wiele dóbr, Panie, które Ty gotujesz
Wiernym swoim i które tu już okazujesz;
Kryjesz je przy swej twarzy przed ludźmi srogimi,
Bierzesz je przed języki w dom swój wszetecznymi.
Błogosławion
bądź, Panie, któryś mię wybawił
Z mych
trudności i w miejscu obronnym postawił.
Jaciem już był
bez mała zwątpił w łasce Twojej.
Aleś Ty nie
przebaczył przecie skargi mojej.
Wierni, Pana miłujcie; wierne Pan miłuje,
A z hardymi wedla ich pychy postępuje.
Bądźcie stali, którzyście w Panu położyli
Ufność swoje, a serca wasze On posili.
No comments:
Post a Comment