PSALM 73 (72)
przekład - Franciszek
Karpiński
Do Twojej
wszedłem świątyni, Panie,
Twegom się
radził Zakonu,
Co też z
grzesznemi w końcu się stanie?
Co za los ma
być ich zgonu?
Poznałem, Boże,
jako fałszywie
W bogactwach
ufność swą kładli,
I gdy się w
górę pięli skwapliwie,
Tym ciężej na
dół upadli.
Jak nagle
błyszczeć przestali!
Z grzechami
swemi się pogrążyli
I pamięć swoją
zmazali.
Jak temu,
który ze snu powstanie,
Ucieka nocne
marzenie,
Tak o
bezbożnych w mieście Twym, Panie,
I same zgasło
wspomnienie.
Cóż ma mieć
niebo, bym nań poglądał
Jako na
szczęście prawdziwe?
Albo na ziemi
czegóż bym żądał,
Gdzie wszystko
widzę fałszywe!
Serca nie
czuję, cały zniszczałem,
Zwracając moje
powieki
Ku memu Bogu,
co mym udziałem,
Dziedzictwem
moim na wieki.
Oto ci
wszyscy, co nad mniemanie
Od Stwórcy
swego odstali,
Zginą i sam
ich zagubisz, Panie,
Bo śluby Twoje
złamali.
A mnie przy
Bogu dobrze przebywać
I w Nim zaufać
do zgonu.
Pochwały Jego
codziennie śpiewać
Po bramach
Córki Syjonu.
No comments:
Post a Comment