Ps 6
przekład Jana Kochanowskiego
Czasu gniewu i
czasu swej zapalczywości
Nie racz mię,
Panie, karać z moich wszeteczności,
Ale się raczej
smiłuj nade mną strapionym
A ulży nieco
bólu kościom udręczonym!
Ciałem i duszą
stękam, ledwe iżem żywy,
Dokąd mię
chcesz zapomnieć, Ojcze litościwy?
Nawróć duszę
od progu ostatniej ciemności;
Bo po śmierci
kto na Cię wspomienie? Kto w grobie
Położony
będzie mógł dzięki czynić Tobie?
Jużem ustał,
wzdychając do Ciebie, mój Boże!
Na każdą noc
umyję łzami swoje łoże,
Pościel
płaczem napoję; płaczem wypłynęły
Oczy, a krzywdy
ludzkie siłę mi odjęły.
Odstępcie
precz ode mnie, którzy źle czynicie,
Odstępcie,
upadkiem się mym nie nacieszycie!
Bo Pan głos
płaczu mego przyjął w uszy swoje
I łaskawie
wysłuchał smutne prośby moje;
A ludzie
nieżyczliwi zapałać się muszą,
Widząc na oko,
że się próżno o mię kuszą.
No comments:
Post a Comment