Psalm 91
w przekładzie Franciszka Karpińskiego
Ten Psalm ma
tytuł w Hebrejskim: Psalm Pieśni w dzień Sabbatu. Jest
niepewnego Autora i czasu. Traktuje zaś: o Opatrzności, o stworzeniu, o
krótkiem szczęściu
niezbożnych a długiem sprawiedliwych.
Jakże to dobrze wyznawać Pana + Najwyższej chwały i mocy!
I litość jego wysławiać z rana, + I prawdę jego wśrzód nocy.
Grając ci, Panie, na arfie złotéj, + Pienia połączę wdzięczności;
Patrząc na dziwne rąk Twych roboty, + Serce mi skacze z radości.
Jakże są wielkie Twe dzieła, Panie! + Jakże głębokie Twe myśli!
Gdy się nieprawość wzniesie, jak trawa, + Błyśnie na chwilę i padnie;
Twoja zaś, Boże najwyższy, sprawa + Na wieki światem tym władnie.
Ni się postrzeże, jak w złej godzinie + Pomsta go Twoja wygładzi.
Jak jednoroziec głowę mą wzniosę, + Dojdę starości zgrzybiałéj,
Twojej litości będę pił rosę, + Pełen i wieku i chwały.
Z pogardą na me wrogi spojźrzałem, + Bo względów byli nie warci,
Potym wieść tylko o nich słyszałem: + Że własną złością potarci.
Jak palma, kwitnie mąż sprawiedliwy + Wzrośnie wraz z cedrem Libańskim,
Kwitnie, bo go sam Bóg szczepił żyw + I na przysionku wzrósł Pańskim.
A kiedy dojdzie pory sędziwéj, + Nic z swej żywości nie straci;
Iść będzie, głosząc, że Bóg prawdziwy + Każdemu za
swe odpłaci.
No comments:
Post a Comment